Logo Polskiego Radia
Print

Błędy w szkoleniu i procedurach BOR

PR dla Zagranicy
Katarzyna Gizińska 07.08.2013 14:27
To wnioski z raportu Biura Ochrony Rządu po incydencie w Łucku na Ukrainie, do którego doszło w lipcu.
PAP/EuronewsPAP/Euronews

Wówczas młody Ukrainiec uderzył Bronisława Komorowskiego jajkiem. - W imię polityki pojednania zaryzykował bym i tuzin jaj - mówi dziś prezydent.

Raport BOR w sprawie incydentu w Łucku dostał właśnie szef MSW. Paweł Majcher z biura prasowego ministerstwa poinformował IAR, że w ramach wyjaśnień przeanalizowano wszystkie procedury BOR. W raporcie stwierdzono, że występują "błędy w szkoleniu i niektórych procedurach". Biuro już rozpoczęto program naprawczy, który ma wyeliminować podobne incydenty w przyszłości. Majcher dodał, że z uwagi na niejawność procedur ochrony najważniejszych osób w państwie nie może podać szczegółów wprowadzanych zmian.

W Łucku prezydent Bronisław Komorowski uczestniczył w obchodach 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej. Został tam zaatakowany przez młodego mężczyznę, który jajkiem pobrudził mu marynarkę. Do zdarzenia doszło, kiedy prezydent wychodził z katedry, gdzie chwilę wcześniej mówił między innymi o potrzebie pojednania polsko-ukraińskiego. - W imię polityki pojednania zaryzykował bym i tuzin jaj - mówi Bronisław Komorowski. - To była najmniejsza z możliwych wpadek ochrony, jakie można sobie wyobrazić. I to jeszcze na "gościnnych występach", gdzie nie jest się gospodarzem - ocenia prezydent.

Ukrainiec został już ukarany za atak na prezydenta karą więzienia w zawieszeniu. Po incydencie rozgorzał spór, czy polski prezydent był właściwie chroniony na Ukrainie. Pojawiały się zarzuty pod adresem strony ukraińskiej, która nie zabezpieczyła w wystarczający sposób wizyty Bronisława Komorowskiego. Ukraińskie media pisały z kolei, że Służba Bezpieczeństwa Ukrainy uznała wizytę za prywatną i dlatego obowiązek ochrony bezpieczeństwa prezydenta spoczywał na stronie polskiej.

IAR/KG

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt