Przepisy zawierają niekorzystne dla polskich firm rozwiązania. Według polskich przewoźników, oznacza to dla nich drastyczny wzrost kjosztów, a co za tym idzie, osłabienie pozycji na bardzo konkurencyjnym rynku transportowym.
Sprawa dotyczy kontrowersyjnych regulacji niekorzystnych dla Polski i krajów regionu, które zakładają m.in. objęcie przewoźników drogowych przepisami o delegowaniu pracowników.
Nowe przepisy oznaczają nowe reguły dotyczące czasu pracy i płac kierowców
Chodzi o czas pracy kierowców i ustaloną płacę minimalną plus wszystkie dodatki obowiązujące w kraju, w którym realizowane byłyby przewozy.
Oznaczałoby to, że po kilku dniach od przekroczenia granicy kierowca podlegałby prawu pracy państwa, w którym przebywa.
− To dobry pomysł dla osób zatrudnionych na przykład w budownictwie, ale nie w transporcie - mówił w Polskim Radiu Maciej Wroński, prezes Związku Transport i Logistyka Polska..
I daje przykład pracy polskiego kierowcy wiozącego towar do Belgii.
− 80 proc. czasu dojazdu i powrotu spędza na niemieckich drogach, więc, wg. przepisów, trzeba stosować dla niego przepisy o płacach w tym kraju. Jeśli polska firma nawet się odwoła od tego wymogu, to poniesie i tak straty i praktycznie już jej nie ma – mówi Maciej Wroński.
Zdaniem Wrońskiego, duże i średnie firmy w tej sytuacji przeniosą się na przykład do Niemiec.
Europosłanka PO Danuta Jazłowiecka powiedziała IAR, że przepisy w takiej formie doprowadzą do wzrostu kosztów, biurokratycznych wymogów, a także bankructwa wielu firm.
Nowe rozwiązania rozciągają protekcjonistyczny parasol nad firmami z krajów zachodnich
Polska, a także inne kraje naszego regionu, które sprzeciwiają się tym rozwiązaniom, wskazują na ich protekcjonistyczny charakter.
Obawiają się, że uderzy to w ich przewoźników drogowych. Przyjęcie regulacji forsują natomiast kraje Zachodu, m.in. Francja.
Nowe przepisy, forsowane szczególnie przez Francję, przewidują, że polskie firmy transportowe objęte będą przepisami dotyczącymi pracowników delegowanych.
Propozycja Rady UE zakłada wyłączenie z nowych przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych
Propozycja Rady UE zakłada wyłączenie z przepisów o delegowaniu tzw. przewozów bilateralnych - z kraju, w którym mieści się siedziba firmy, do innego państwa.
W drodze do kraju docelowego i powrotnej dozwolony byłby dodatkowy jeden załadunek lub rozładunek w innych państwach na trasie przejazdu, co również nie będzie wiązało się z podleganiem przepisom o delegowaniu.
Podobnie jeden załadunek i wyładunek będzie mógł zostać przeprowadzony w drodze powrotnej do kraju, w którym mieści się siedziba firmy.
Inna opcja, na którą mają zezwalać nowe przepisy, to brak dodatkowego załadunku lub wyładunku w drodze do punktu docelowego, a w zamian możliwość dokonania dwóch załadunków lub wyładunków w drodze powrotnej.
Jednak w przypadku transportu między krajami trzecimi, zasady delegowania obowiązują już od pierwszego dnia
Co jednak ważne, w przypadku innych rodzajów operacji, przede wszystkim transportu między krajami trzecimi (tzw. cross-trade), zasady delegowania i płacy minimalnej miałyby zastosowanie od pierwszego dnia. Ten zapis byłby szczególnie niekorzystny z punktu widzenia przewoźników z Europy Środkowo-Wschodniej, w tym polskich.
Krytycy wskazują, że jest to przejaw protekcjonizmu gospodarczego krajów zachodnich, które chcą wypchnąć ze swoich rynków bardziej konkurencyjne firmy z Polski i innych państw.
Przyjęte przez PE propozycje będą teraz przedmiotem negocjacji z krajami członkowskimi UE i Komisją Europejską. Z tych rozmów ma wyłonić się ostateczny kształt przepisów.
NRG/IAR/PAP/jk/dad