PE chce zaostrzenia przepisów w transporcie
IAR / PAP
Dariusz Adamski
07.02.2019 14:58
-
W Parlamencie Europejskim presja na szybkie zaostrzenie przepisów dotyczących transportu międzynarodowego, niekorzystnych dla Polski i naszych firm przewozowych. Relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
Parlament Europejski naciska na zaostrzenie przepisów ws. transportu międzynarodowego
Foto: pixabay
W Parlamencie Europejskim presja na szybkie zaostrzenie przepisów dotyczących transportu międzynarodowego, niekorzystnych dla Polski i naszych firm przewozowych. Z ustaleń brukselskiej korespondentki Polskiego Radia Beaty Płomeckiej wynika, że wprawdzie pakiet nie będzie głosowany w przyszłym tygodniu na sesji plenarnej, ale wstępnie wpisano go do programu marcowej sesji Europarlamentu. Ostateczną decyzję podejmą przewodniczących grup politycznych zapewne w przyszłym tygodniu.
Jeszcze nie wiadomo w jakiej formie projekt przepisów może trafić na sesję plenarną, ale silna jest presja, by zignorować stanowisko komisji transportu Parlamentu Europejskiego. Miesiąc temu nie przyjęła ona dwóch raportów z 3-częściowego pakietu, które zaostrzały zasady delegowaniu i czasu pracy kierowców. Europosłowie przyjęli wtedy tylko dokument dotyczący kabotażu. Co więcej, dziś europosłowie z komisji zatrudnienia ustalili, że będą składać swoje poprawki do przepisów dotyczących transportu międzynarodowego jeśli przepisy w tej sprawie trafią na sesję plenarną. "One są w najostrzejszej możliwej formie, uderzają w przewoźników z Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej" - powiedział jeden z urzędników brukselskiej korespondentce Polskiego Radia. Beata Płomecka już w ubiegłym tygodniu donosiła o nastrojach panujących w Parlamencie Europejskiej. Jej rozmówcy mówili, że głosowanie przepisów w najbliższych miesiącach oznacza niemal pewną przegraną przeciwników zaostrzenia przepisów, w tym Polski. Tak wynika z analizy zmieniających się nastrojów. Dlatego zaczęły się zabiegi, by opóźnić prace i głosowanie nad przepisami. "Zyskalibyśmy trochę czasu" - usłyszała nasza korespondentka.
Przekonanie Polski i krajów Europy Środkowo-Wschodniej jest takie, że najlepiej byłoby gdyby sprawą zajął się już nowy Parlament Europejski, wyłoniony po majowych wyborach.
"Najbliższe miesiące nie są sprzyjające, bo europosłowie są już zaangażowani w kampanię. Po wyborach tej presji nie będzie i możliwe będą merytoryczne dyskusje" - podkreślił jeden z urzędników. Głosowanie na sesji plenarnej Europarlamentu nie zakończy prac nad przepisami, to będzie stanowisko do negocjacji z unijnymi krajami, ale opóźnianie tego głosowania sprawiłoby, że negocjatorom mogłoby się nie udać zakończyć rokowań przed majowymi wyborami.
IAR/dad