44. rocznica "Operacji Dunaj"
PR dla Zagranicy
Michał Strzałkowski
21.08.2012 19:45
-
Rozmowa z historykiem prof. Antonim Dudkiem
W sierpniu 1968 roku wojska Układu Warszawskiego wkroczyły do Czechosłowacji by stłumić "Praską Wiosnę".
Radzieckie czołgi na ulicach Pragifot. PAP/CTK/Libor Hajsky
Pradze i w Bratysławie upamiętniono we wtorek 44. rocznicę inwazji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Interwencja położyła kres "praskiej wiośnie" - próbie demokratyzacji ustroju komunistycznej Czechosłowacji.
W Pradze główne uroczystości odbyły się pod gmachem Radia Publicznego. Politycy i mieszkańcy czeskiej stolicy złożyli wieńce w miejscu, gdzie zginęło 17 pracowników radia, którzy zbudowali barykadę usiłując nie dopuścić rosyjskich czołgów do rozgłośni nadającej niezależne informacje. W Bratysławie wieniec pod pamiątkową tablicą, upamiętniającą trzech studentów, którzy zginęli w sierpniu 1968 roku pod gmachem uniwersytetu, złożył przewodniczący opozycyjnej chadecji Jan Figel.
W nocy z 20 na 21 sierpnia 1968 roku wojska ZSRR, Polski, Węgier i Bułgarii wkroczyły do ówczesnej Czechosłowacji, aby powstrzymać próbę demokratyzacji reżimu komunistycznego, określaną jako "praska wiosna". Próbę podjęli działacze Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KPCz) z pierwszym sekretarzem Aleksandrem Dubczekiem na czele.
W zamierzeniach reformatorów partia miała zrezygnować z kierowania wszystkimi aspektami życia gospodarczego i społecznego. Próba wprowadzenia "socjalizmu z ludzką twarzą" była z góry skazana na przegraną.
W interwencji, która miała przywrócić wiodącą rolę partii komunistycznej, wzięło udział 600 tysięcy żołnierzy i 6300 czołgów. Była to największa operacja wojskowa w historii powojennej Europy. Pretekstem do jej podjęcia był list, w którym komunistyczni przywódcy "stalinowskiego skrzydła" KPCz zwrócili się do Kremla o pomoc. Aleksander Dubczek i inni wysocy funkcjonariusze zostali aresztowani i wywiezieni do Moskwy. W czasie inwazji zginęło 108 osób. Ponad 800 osób zostało rannych. Z Czechosłowacji wyemigrowało 300 tysięcy Czechów i Słowaków.
PAP/MS