Logo Polskiego Radia
Print

Kazachowie ratowali Polaków po II wojnie światowej

IAR
Dariusz Adamski 19.06.2019 12:06
  • Kazachstańska rodzina ratowała Polaków po II wojnie światowej. Materiał Macieja Jastrzębskiego (IAR)
Nasza przyjaźń jest na wieki wieków, na zawsze - mówi Tassybaj Abdikarimow, Kazach, który pomagał Polakom
W kwietniu 1936 r. władze ZSRR podjęły decyzję o przesiedleniu Polaków. Z Ukraińskiej SRR (okolice Żytomierza, Winnicy i Chmielnickiego) do Kazachstanu przesiedlono ponad 35 tys. osób.  W kwietniu 1936 r. władze ZSRR podjęły decyzję o przesiedleniu Polaków. Z Ukraińskiej SRR (okolice Żytomierza, Winnicy i Chmielnickiego) do Kazachstanu przesiedlono ponad 35 tys. osób. Foto: polakpomaga.pl / Fundacja Lelewela

Mieszkaliśmy razem kilka lat, ale nasza przyjaźń jest na wieki wieków, na zawsze - mówi o swojej przyjaźni z Polakiem, Walentym Jabłońskim, Tassybaj Abdikarimow, który w latach 50. XX wieku pomagał polskiej rodzinie zesłanej do południowego Kazachstanu.

Abdikarimow jest jednym z kilku laureatów medalu Virtus et Fraternitas dla osób ratujących Polaków. Odbierze odznaczenie w środę na uroczystości w Warszawie. Dziś ponad 80-letni opowiada o wydarzeniach z 1952 roku, gdy do Kazachstanu - wówczas wchodzącego w skład ZSRR - zesłano polską rodzinę Jabłońskich z Grodzieńszczyzny. - To nie moja nagroda. To nagroda dla całego narodu kazachskiego - mówi o przyznanym mu medalu na spotkaniu z dziennikarzami w Moskwie.

Trafili do szopy z osłami

Polską rodziną, z którą połączył go los, byli dziadkowie Wojciecha Płońskiego, polskiego dyplomaty pracującego w Moskwie i ich dzieci, wśród nich - Walenty, student medycyny. Abdikarimow wspomina, że "Walentin" - jak brzmi rosyjska wersja imienia - po przyjeździe na miejsce wywózki zachorował, był bardzo słaby. Jabłońskich objęła ostatnia fala deportacji z przedwojennych Kresów Wschodnich i w kwietniu 1952 roku znaleźli się około 90 km od Taszkientu. - Wysadzono ich w szczerym polu. Mieli sobie radzić - albo kopać ziemianki, albo pójść i mieszkać - (jeśli) ktoś przyjmie z Kazachów - opowiada Płoński.

Abdikarimow wspomina, że Polacy trafili do szopy, gdzie trzymano osły. On był ich sąsiadem. Codziennie przynosił im coś do jedzenia. Walenty leżał w gorączce i - jak mówi jego przyjaciel - "nie mógł się ruszać, nie mógł wstać". Abdikarimow opiekował się nim, przynosił mu mleko, podczas gdy reszta rodziny w tym czasie pracowała. Wówczas się zaprzyjaźnili.

Jabłoński wyzdrowiał, a gdy w okolicy wybuchła dyzenteria, tym razem on leczył mieszkańców, codziennie pokonując piechotą ponad 20 kilometrów - wspomina Abdikarimow. - Potem Kazachowie złożyli się na rower. Mój wujek w podzięce za to objeżdżał jako felczer 25 aułów - dodaje Płoński. W 1955 roku Tassybaj wstąpił do technikum, a przyjaciel pomagał mu w nauce.

"Nasza przyjaźń jest na wieki wieków"

Kiedy w 1956 roku Jabłońscy mogli - w wyniku amnestii - wyjechać do Polski, nie żyło już troje członków rodziny; podczas pobytu w Kazachstanie co roku ktoś umierał - opowiada Płoński. Tassybaj przeżywał rozstanie, jak wspomina, nie mógł jeść i spać. Dziś opowiada, że pamięta każde słowo przyjaciela. - Nasza przyjaźń jest na wieki wieków - mówi stanowczo.

W następnych latach Abdikarimow opiekował się grobami krewnych Walentego i innych Polaków, spoczywających na cmentarzu w miejscu zesłania. Kontakty przyjaciół urwały się po rozpadzie ZSRR, ale odnaleźli się przed kilkoma laty.

Medale Virtus et Fraternitas (z łac. Cnota i Braterstwo) zostaną wręczone po raz pierwszy od ich ustanowienia. Są nagrodą dla osób zasłużonych w niesieniu pomocy lub pielęgnowaniu pamięci o osobach narodowości polskiej lub obywatelach polskich innych narodowości będących ofiarami zbrodni, dokonanych w okresie od 1917 do 1990 roku. Medal ma być wyrazem pamięci polskich obywateli o tym, co dla nich uczyniono. Gala wręczenia odznaczeń odbędzie się 19 czerwca w Teatrze Polskim w Warszawie z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy.

IAR/PAP/dad

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt