Zagrożenie rosyjską dezinformacją w Polsce

W cieniu zbliżających się wyborów do Europarlamentu media w całej Europie informują o tym, co można zaobserwować od wielu lat w różnych kampaniach wyborczych na świecie, czyli o próbach wpływu rosyjskich "aktorów", rosyjskich czynników, na trwającą kampanię wyborczą do PE. Na ile mamy z tym do czynienia w polskiej przestrzeni politycznej, informatycznej i informacyjnej?

- Niewątpliwie priorytetem rosyjskiej polityki zagranicznej od wielu lat jest wypchnięcie Stanów Zjednoczonych z kontynentu europejskiego. Tak było podczas zimnej wojny i z tym samym zjawiskiem mamy do czynienia obecnie. Im silniejsze Stany Zjednoczone w Europie tym słabsza pozycja Rosji i mniejsze możliwości oddziaływania na kraje Unii Europejskiej - zaznacza w "Debacie Jedynki" Grzegorz Kuczyński. Gość dodaje również, że w przypadku Polski mamy do czynienia z działalnością dezinformacyjną w obszarze bezpieczeństwa energetycznego i że budowa "Baltic Pipe" może przyczynić się do redukcji uzależnienia Polski od rosyjskich węglowodorów.

Kamil Basaj z "Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń" mówi, że każde działanie komunikacyjne przynosi efekt w bliższej lub dalszej przyszłości. - Działania komunikacyjne nie są tak efektywne, jeśli są pozbawione elementów środków aktywnych, chociażby działań w wymiarze fizycznym, opresji politycznej czy też kształtowania wrażenia o wydarzeniach np. próba destabilizacji relacji między Polską a USA i podbijanie tych wątków w sieciach społecznościowych - dodaje.

Zdaniem prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego Polska jest odporna na manipulacje rosyjskie. - Mam nadzieję, że Polacy są pokoleniowo odporni przez doświadczenie historyczne na tak proste manipulacje rosyjskie i zaproponowanie liczącym się odłamom polskiej opinii publicznej polityki prorosyjskiej w warunkach imperializmu rosyjskiego jest politycznie nieskuteczne, ale takie próby są - powiedział profesor na antenie radiowej Jedynki.

polskieradio.pl/ho