Prezydent stwierdził również, że oczekuje, że jednostka zostanie znaleziona w ciągu najbliższych dni. Jak zaznacza Reuters, część rodzin marynarzy z zaginionego okrętu, po wielodniowym czekaniu w porcie w Mar del Plata na powrót okrętu, wróciła do domów. - Prawda jest taka, że nie mam już nadziei na ich powrót - powiedziała matka jednego z członków załogi Maria Villareal.
- Dopóki nie znajdziemy okrętu i nie poznamy faktów, nie możemy rodzinom powiedzieć nic. Wciąż szukamy. Oczywiście mamy ograniczony czas, ale nikt z poszukujących o tym nie mówi - przyznał rzecznik argentyńskiej marynarki wojennej Enrique Balbi.
Eliana Krawczyk – kobieta na pokładzie zaginionego okrętu ARA San Juan
Jak podało BBC, niektóre rodziny marynarzy zareagowały gniewem na informacje o eksplozji w pobliżu okrętu. Twierdzą, że zostali oszukani przez wojskowych. Wielu z nich jest niezadowolonych ze stanu okrętu, do czego przyczynił się brak inwestycji oraz korupcja w argentyńskich siłach zbrojnych.
13 listopada ARA San Juan opuścił port Ushuaia w południowej Argentynie i zmierzał do Mar del Plata, gdzie miał dotrzeć najpóźniej 20 listopada. Od 15 listopada z załogą nie ma żadnego kontaktu. Zapasy tlenu na pokładzie jednostki wystarczają na siedem dni.
W czwartek argentyńska marynarka wojenna ogłosiła, że analizy nietypowego hałasu w miejscu, w którym w dniu zaginięcia znajdował się argentyński okręt podwodny, wykazały, że był on charakterystyczny dla eksplozji.
W operacji poszukiwawczej bierze udział ponad 4 tys. osób. Akcja jest prowadzona na obszarze o długości 1000 km z północy na południe i 500 km od wschodu na zachód. Podczas operacji wykorzystywanych jest 14 statków i 10 samolotów, nie tylko z Argentyny, ale też z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Brazylii i Chile.
PAP/ho