Logo Polskiego Radia
Print

Putin: incydent na Morzu Czarnym ukraińską prowokacją

IAR / PAP
Dariusz Adamski 28.11.2018 14:00
  • Ukraiński Sztab Generalny apeluje do obywateli o zachowanie tajemnicy dotyczącej dyslokacji ukraińskich wojsk. Relacja Pawła Buszki (IAR)
Incydent na Morzu Azowskim był prowokacją, zorganizowaną przez ukraińskie władze przed wyborami- uważa Władimir Putin
Władimir PutinWładimir PutinPAP/EPA/PAVEL GOLOVKIN / POOL

Mówiąc o przyszłorocznych wyborach, Putin zauważył, że notowania urzędującego prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki są niskie i może on nie wejść do drugiej tury wyborów. - Trzeba coś robić, żeby zaostrzyć sytuację i stworzyć przeszkody nie do przezwyciężenia dla jego konkurentów, przede wszystkim dla opozycji - ocenił rosyjski prezydent. Uzasadniając ten punkt widzenia, przywołał fakt, że na Ukrainie nie wprowadzono stanu wojennego np. w trakcie konfliktu w Donbasie, który nazwał "w istocie wojną". - To jest robione jawnie przed wyborami prezydenckimi, to absolutnie oczywisty fakt - oświadczył.

Putin jednak, mówiąc o "urzędującym prezydencie" Ukrainy, nie wymienił ani razu nazwiska prezydenta Poroszenki.

Rosyjski przywódca powiedział, że okręty ukraińskie przejęte w niedzielę przez Rosjan nie odpowiadały na zapytania służb granicznych Rosji i że wpłynęły na wody terytorialne Rosji "w tym miejscu, gdzie wody te znajdowały się zawsze". - Nie odpowiadając na zapytania naszych pograniczników, zaczęli zmierzać prosto ku mostowi; na propozycję zatrzymania się na postój nie zareagowali - utrzymywał. Wyraził ocenę, że rosyjscy pogranicznicy "spełniali swój obowiązek - legalne funkcje obrony integralności terytorialnej Federacji Rosyjskiej".

Putin o "oczywistych oznakach prowokacji"

Putin oświadczył również, że dwaj funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), którzy byli wśród członków załogi ukraińskich okrętów, "faktycznie kierowali tą operacją specjalną". Dodał następnie: "To oczywiste oznaki przygotowanej zawczasu prowokacji, obliczonej właśnie na to, by wykorzystać ją jako pretekst do wprowadzenia w kraju stanu wojennego". - To gra na zaostrzenie, nieuczciwa gra wewnątrz kraju w celu zdławienia swoich przeciwników - oznajmił.

Władze Ukrainy oświadczyły w środę, że Rosja przejęła jej okręty na wodach międzynarodowych Morza Czarnego. Strona ukraińska opublikowała mapę z zaznaczonym miejscem, w którym doszło do incydentu. Wynika z niej, że w chwili ataku trzy ukraińskie jednostki znajdowały się poza 12-milową strefą tzw. morza terytorialnego, przylegającego do wybrzeża Krymu zaanektowanego przez Rosję w 2014 roku.

Zatrzymanie kutrów

Trzy niewielkie ukraińskie okręty wojskowe - holownik Jany Kapu i małe kutry opancerzone Berdiańsk i Nikopol - zostały w niedzielę zatrzymane przez siły specjalne Rosji w okolicach Cieśniny Kerczeńskiej łączącej Morze Azowskie z Czarnym. Okręty płynęły z Odessy do Mariupola, ukraińskiego portu nad Morzem Azowskim. Rosjanie staranowali holownik i ostrzelali kutry; według Rosjan ranne zostały trzy osoby, a według strony ukraińskiej - sześć. Zatrzymanych zostało 24 ukraińskich marynarzy, którym Rosja zarzuca nielegalne przekroczenie swojej granicy państwowej.

W związku z atakiem władze Ukrainy podjęły decyzję o ogłoszeniu w części kraju stanu wojennego, który będzie obowiązywał do 26 grudnia. Stan wojenny dotyczy obwodów przy granicy z Rosją oraz nad Morzem Czarnym i Azowskim.

PAP/IAR/dad

Print
Copyright © Polskie Radio S.A O nas Kontakt