W agendzie były działania w Syrii. Jak grzyby po deszczu wyrosły też wspólne inicjatywy Rosji i Turcji, Ankara – członek NATO – kupuje od Rosji broń. Na razie to przyjaźń na pokaz i wielkie show - Moskwa, Ankara, Teheran chcą przede wszystkim wywrzeć na wszystkich wielkie wrażenie - mówi Joerg Forbrig z German Marshall Fund.
- To bardzo ostentacyjny pokaz jedności w wydaniu tych trzech państw. Ma wywrzeć wrażenie na reszcie świata. Ma sprawić, czy zadamy dokładnie to włąsnie pytanie, czy wyłania się sojusz trzech państw, czy to są nowe ośrodki władzy, zjednoczone przeciw Zachodowi - tak komentuje tę sprawę Joerg Forbrig, analityk German Marshall Fund w biurze w Berlinie,
W jego ocenie podstawowym celem prezydentów Rosji, Turcji i Iranu jest obecnie demonstrowanie wzajemnych doskonałych relacji. Są w opozycji do Zachodu, więc manifestują światu, że mają alternatywę.
Czy ta w współpraca może przynieść jakieś efekty, czy oznacza ona jakieś straty dla innych graczy, m.in. dla krajów zachodnich?
Analityk podchodzi do tego nowego zjawiska z dystansem. Nie wiadomo, czy sojusz znajdzie oparcie we wspólnych interesach trzech państw - są tu wątpliwości. - Zaledwie dwa lata temu Rosji i Turcja miały bardzo poważny konflikt. Ponieważ Turcja jest członkiem NATO, wszyscy staliśmy w obliczu eskalacji tego konfliktu, państwa Sojuszu mogły zostać w niego zaangażowane. Tureccy piloci zestrzelili wówczas rosyjski samolot, Rosja wprowadziła sankcje przeciw Ankarze – przypomniał.
Teraz, co warte uwagi, nagle oba państwa manifestują wszystkim, jak bardzo się przyjaźnią i pokazują, jak odbudowały swoje relacje. Robią wielki pokaz tej nowo powstałej przyjaźni – razem zaczynają budowę elektrowni atomowej, pieczętując umowę o sprzedaży systemów S-400 etc. – dodaje.
Relacje Turcji i Zachodu oziębiły się po puczu
Joerg Forbrig uważa że trzeba przyjrzeć się motywacji uczestników szczytu. Udział Turcji wyjaśnia częściowo oziębienie relacji Turcji i Zachodu. - Mieliśmy do czynienia z serią konfliktów między Zachodem i Turcją. Zatem Turcja szuka teraz alternatywnych partnerów, stara się o to, by pokazać, że może utrzymywać relacje również z innymi państwami - stwierdził
Ekspert nie jest jednak pewny, czy te trzy państwa potrafią zjednoczyć się wokół wspólnych interesów. Czy łączy je Syria? Jego zdaniem nie jest łatwe pole negocjacji. - Rosja i Iran wspierają reżim Baszar al-Assada, jednak stanowisko Turcji nie jest tutaj całkiem jasne. Nie jest pewne, czego Ankara tam naprawdę chce. Początkowo wzywała do usunięcia Assada, teraz zgadza się, by pozostał. Iran i Rosja są za tym, by wszystkie zagraniczne wojska opuściły terytorium Syrii, chyba że mają specjalne zaproszenie od Assada. A tureckie oddziały są w głębi syryjskiego terytorium. Czy zatem będą w stanie przepracować te różnice? - pyta Joerg Forbrig.
Widoczne są zatem pola konfliktu, trudno od razu oceniać, co wyniknie z tego spotkania – jako rzekomych narodzin alternatywnego sojuszu potęg – stwierdził ekspert
Te państwa muszą wiedzieć, co mogą oferować sobie nawzajem jeśli chodzi o współpracę. Łatwiej jest zorganizować wielkie show. Jednak współpraca będzie trudniejsza – stwierdził.
Różnice interesów są widoczne tez na Kaukazie Południowym, gdzie interesy Rosji i Turcji są inne. Rosja jest w Unii Eurazjatyckiej, razem z Armenią, a ta jest w konflikcie z Azerbejdżanem, który jest w bliskich stosunkach z Turcją.
Poczekajmy, co te wszystkie państwa mają sobie do zaoferowania. Można zauważyć, że Iranowi zależy obecnie na odbudowaniu relacji gospodarczych z państwami o potencjale ekonomicznym i tutaj patrzy zapewne na Unię Europejską – stwierdził też ekspert
***
To już drugi zjazd trzech prezydentów – Rosji, Turcji i Iranu. Spotkanie poprzedziły dwustronne rozmowy prezydenta Turcji i prezydenta Rosji. Porzednie spotkanie miał miejsce w zeszłym roku w Soczi, a następne odbędzie się w Teheranie.
Prezydenci Recep Erdogan, Władimir Putin i Hasan Rouhani zapowiedzieli kontynuację operacji w Syrii. Iran opowiedział się za przekazaniem regionu Afrin armii Assada – obecnie są tam obecne rosyjskie i tureckie wojska.
W środę po spotkaniu Putina i Erdogana, prezydent Turcji nie wykluczył dalszej współpracy ws. zbrojeniowych z Rosją, po tym jak zawarto umowę na dostawy rakiet S-400. Systemy te jeszcze do Turcji nie dotarły, ale Rosja ma przyspieszyć ich produkcję i dostawy mają być zrealizowane do końca 2020 roku. Putin i Erdogan oglądali przez wideo wylanie betonu na budowie elektrowni atomowej w Akkuyu, jej głównym wykonawcą ma być Rosatom. Koszt szacuje się na 20 mld dolarów.
Za miesiąc ma się skończyć budowa pierwszej nitki Tureckiego Potoku, gazociąg ten Gazprom zaczął budować w maju 2017 roku. Drugą nitką ma popłynąć surowiec do krajów Europy Zachodniej.
Agnieszka Kamińska/PolskieRadio.pl/dad