Barack Obama podczas konferencji w Waszyngtonie dał wyraźnie do zrozumienia, że ataki te osobiście nadzorował prezydent Rosji Władimir Putin.
Amerykański przywódca zapytany, czy Władimir Putin osobiście był zaangażowany w ataki hakerów w USA, powiedział: "To działo się na najwyższych szczeblach rosyjskiego rządu (...) W Rosji niewiele dzieje się bez prezydenta Władimira Putina".
Barack Obama przypomniał, że już we wrześniu, podczas spotkania na marginesie szczytu G20 w Chinach, wezwał Putina, by Rosja zaprzestała cyberataków w USA i zagroził poważnymi konsekwencjami, jeśli tego nie uczyni.
Prezydent USA przyznał, że stosunki amerykańsko-rosyjskie uległy znacznemu pogorszeniu. - Rosja jest krajem mniejszym i słabszym od Stanów Zjednoczonych. Nie produkuje niczego, co inni chcieliby kupić, z wyjątkiem ropy i gazu - stwierdził.
Wyraził nadzieję, że jego następca w Białym Domu, Donald Trump, podziela obawy, co do wzrostu wpływów obcego kraju w USA.
Administracja waszyngtońska oskarża władze w Moskwie, że działający na ich zlecenie hakerzy włamali się do serwerów Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej (DNC) i przekazali wykradzione dokumenty portalowi WikiLeaks.
Szef FBI James Comey oraz koordynator amerykańskich służb wywiadu James Clapper podzielają ocenę CIA, że Rosja ingerowała w przebieg wyborów prezydenckich w USA, by pomóc w zwycięstwie Donalda Trumpa - podał dziennik "Washington Post".
"Washington Post" powołał się na przedstawicieli amerykańskich władz, którzy zapoznali się z informacją szefa CIA Johna Brennana przekazaną w mijającym tygodniu podwładnym. Według tej informacji trzej szefowie amerykańskich służb są zgodni co do "skali, natury i celów rosyjskich ingerencji" w proces wyborczy.
Już 9 grudnia "Washington Post" poinformował o tajnej analizie CIA, według której celem rosyjskiej interwencji było zwycięstwo Trumpa w wyborach 8 listopada, a nie tylko podważenie zaufania do amerykańskiego systemu wyborczego.
Mowa jest tam o osobach "dobrze znanych środowisku wywiadowczemu", które brały udział w operacji "zwiększenia szans wyborczych Trumpa i zaszkodzenia [kandydatce demokratów Hillary] Clinton".
Sam Donald Trump konsekwentnie odrzuca twierdzenia, że Rosja pomogła mu w wygranej. Jednak podczas kampanii nie ukrywał, że jest zwolennikiem zbliżenia z Rosją. Wielokrotnie wychwalał rosyjskiego prezydenta jako wybitnego przywódcę, nigdy nie skrytykował go za agresję na Ukrainie.
***
Podczas konferencji prasowej Barack Obama mówił także o Syrii. Podkreślił, że świat nie może odwracać wzroku od straszliwych wydarzeń w tym kraju. Wskazał na doniesienia o masakrowaniu ludności cywilnej.
Oświadczył, że krew ma na rękach reżim syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada i wspierające go Rosja i Iran.
Amerykański przywódca wskazał na konieczność zagwarantowania pełnego dostępu pomocy humanitarnej w Syrii.
polskieradio.pl/ho